wtorek, 21 stycznia 2014


Dzisiaj kilka słów o twórcy światowej marki kosmetycznej, który tak samo jak założyciel marki Inglot z pochodzenia był Polakiem. 

Chodzi tu o MAX FACTOR Maksymiliana Faktorowicza, który przyszedł na świat w ubogiej rodzinie żydowskiej w Zduńskiej Woli. Już jako nastolatek zatrudnił się jako pomoc w drogerii i aptece, aby wspomóc finansowo rodzinę.


Wraz z nią przeprowadził się do Moskwy, gdzie w wieku 20 lat otworzył sklep z perukami i charakteryzował sławy w moskiewskim teatrze Bolszoj. Następnie wyemigrowali do Stanów, gdzie założył kolejny sklep. Zauważył, że jakość kosmetyków do makijażu teatralnego była fatalna, a pomalowane osoby w efekcie końcowym prezentowały się nienaturalnie.

Zdał się na własne poczucie estetyki i zaczął produkcję nowatorskich kosmetyków, które opierały się na harmonii kolorów i delikatnie podkreślały kobiece piękno. Zapakowane w tubki efekty swojej pracy przedstawił gwiazdom Hollywood. Jak nietrudno zgadnąć podbiły ich serca, a Faktorowicz stał się ekspertem od ich wizerunku.



Współpracował m.in. z Polą Negri, Marleną Dietrich, Frankiem Sinatrą, Charlie Chaplinem, przyczynił się też do sławy Rudolfa Valentino, który nie mógł występować w kinie ze względu na zbyt ciemną karnację. Z pomocą przyszedł mu Max i jego jasny puder.
Za swoją pracę był wielokrotnie nagradzany, przede wszystkim otrzymał Oscara za charakteryzację na potrzeby filmu Frankenstein.

Dużą rolę w jego karierze odegrał także wynalazek do mierzenia proporcji twarzy - dzięki niemu wiedział co i w jakim stopniu należy skorygować.



Odniósł olbrzymi sukces - w roku 1909 zaczął produkcję kosmetyków, 20 lat później były one powszechnie znane w 80 krajach.

Max zginął nagle w wypadku samochodowym, a firmę przejął jego syn chemik. Obecnie marka jest własnością koncernu Procter & Gamble.




0 komentarze:

Prześlij komentarz