sobota, 4 stycznia 2014


Inglot jest jedną z niewielu polskich marek, która cieszy się uznaniem i jest rozpoznawalna na całym świecie. Powstała z inicjatywy Wojciecha Inglota, w jego rodzinnym Przemyślu. Zbudował ją od zera w ciągu 30 lat. 

fot. missoulian.com

Inglot ukończył chemię na Uniwersytecie Jagiellońskim, a w 1983r. zdecydował się na rozpoczęcie prowadzenia działalności gospodarczej. Krótko pracował w Polfie - firma sprzedawała wówczas niepotrzebny sprzęt, więc Inglot odkupił go i zaczął działać na własną rękę. Pod swoim nazwiskiem produkował na początku płyny do czyszczenia głowic magnetofonowych, a następnie dezodoranty Vip. Po nich nadszedł czas na znane nam wszystkim kosmetyki.


Inglota wyróżniało przede wszystkim  podejście do biznesu. Dokonał wszystkiego bez zaciągania kredytów, bez inwestycji w reklamy. Twierdził, że sama lokalizacja sklepów stanowi dla nich najlepszą promocję, a brak kosztów spowodowanych reklamą odbija się na niższej marży produktów. 

Kolejnym godnym uwagi faktem jest to, że kosmetyki w 95% produkowane są w Przemyślu, nie jak w przypadku większości światowych marek w Chinach, co daje pracę mieszkańcom regionu. Pozostałe 5% produkowane jest również na terenie Unii Europejskiej. 

W imponujący sposób budował swoją firmę - po cichu, samodzielnie obmyślając receptury nowych kosmetyków. Poza tym, że był głównym chemikiem, pełnił także funkcje stratega i negocjatora, podejmował zawsze świadome i przemyślane decyzje. Zrezygnował z tradycyjnych drogerii w centrach handlowych i utworzył tzw. wyspy na ich korytarzach, co zmniejszyło marże dla galerii, oraz marże produktów.

fot. lublinplaza.pl

Był osobą skromną, nie kupował drogich ubrań, nie jeździł luksusowymi samochodami, zakupy robił w zwykłym supermarkecie, nie lubił przepychu, nie szukał rozgłosu i rzadko udzielał wywiadów.

Dzisiaj jego kosmetyki są dostępne w prawie 50 krajach na 6 kontynentach (największy powód do dumy stanowił dla niego zawsze ten na Times Square), chętnie używają ich profesjonaliści, gwiazdy, cieszą się dużym uznaniem w Hollywood.

Na pytanie dlaczego prowadzi firmę właśnie w Przemyślu odpowiadał:

"Zaścianek można mieć tylko w głowie. W pojęciu geograficznym coś takiego nie istnieje."

Zmarł nagle w 2013 roku, w wieku 58 lat na skutek wylewu. Po jego śmierci firmę przejęło rodzeństwo: siostra chemiczka i brat fizyk.

0 komentarze:

Prześlij komentarz